Małżeńska migrena
Dzień powitał mnie migreną. Ból głowy spowolnił myśli i ruchy wtedy, gdy wiatr za oknem przyspieszył. Mały chce się bawić, ja pragnę spokoju... Kawa pogorszyła sytuację, dając rozdrażnienie i potęgując napływ pulsującego ucisku. Trwam tak przez chwilę, słuchając odbijającego się w głowie bicia serca. Dałeś mi Panie tą migrenę i wyczuliłeś wszystkie zmysły... Zwracasz moje oczy na męża.. W narastającym bólu moje serce szepcze do niego:
Myślę teraz o nas, kochanie. O tym wspólnym czasie, który już za nami.
Niełatwo cię kochać, wiesz o tym... Jesteśmy od siebie tak bardzo różni: ty ogień, ja woda... Eksplodujesz codziennie swoją żywiołowością, przebojem zmierzasz przez życie, często nie patrząc pod nogi, gdzie płynę ja - cichutki strumień łagodności i cierpliwości. Staram się przynieść ci trochę ochłody w upale twoich obowiązków i codziennych zmagań.
Kiedyś żyliśmy z ciągłą migreną, w pulsującym bólu miłości, który stopniowo łagodniał, by znowu potem nabrać na sile. "Takie jest życie, miłość boli" mówiłeś do mnie... Tak trudno wtedy było mi powiedzieć kocham... wszystko wokół denerwowało, a w szczególności ty - niedoskonały człowiek, który miał być księciem z bajki, a stał się potworem, który nic nie rozumie. Twój ogień trawił wszystko w pobliżu mnie, wysuszał nawet resztki łez - pozostałości cichego strumienia mojej miłości... Twój płomień przygasał, bo... gasiłam go systematycznie. Tlił się w tobie tylko mały żar.
A potem nastała Cisza... W niej odnalazłam Tego, który się o nas zatroszczył w tej trudnej chwili, w bólu, w naszej ludzkiej słabości. To On kazał mi dmuchać na te twoje węgielki, by rozpaliły się znów w otwarty ogień, bo nim właśnie jesteś kochanie. Dał mi odwagę, by włożyć ten płomień do serca. Tak, moja miłość ma płonąć! Twoim płomieniem w moim sercu. A ty? Ty masz utonąć we mnie...
Tylko z Nim można tak żyć kochanie. Niemożliwe? A jednak! Kocham cię! Z całym tym twoim bagażem, wielkim worem wad, niedoskonałości i zranień. Z balonem twojej wszystkowiedzącej pychy, sakwą wypchaną chciwością, z worem zazdrości i gniewu, z wielkim, kolorowym latawcem lenistwa, ozdobionym wstążeczkami małych złośliwości.
Stoję przed takim tobą i wpadam w zachwyt. Jesteś wspaniały! Ten kształt, kompozycja, wyrazistość przekazu... Boskie arcydzieło! Potrafisz tak patrzeć bez Niego?
Życie jest piękne, kochanie, gdy żyje się w Pełni. W Pełni jest miłość, która nie boli migreną. Miłość, która przemienia i daje siłę, by nieść dobro, życzliwość i radość. Miłość, która jest niegasnącą iskrą, światłem w ciemności, bezgraniczną głębią... Wypłyń na nią razem ze mną kochanie... Chodź, zabiorę cię w cudowną, niezapomnianą podroż naszego życia, w poszukiwaniu spełnienia... Ty ogień, ja woda - razem, w Jego bezpiecznej łodzi.
P.S.
Ogień + woda = para wodna
Para wodna = chmura
chmura = niebo
niebo = Bóg
Bóg = miłość
Ogień + woda = miłość. :) znasz lepsze równanie, kochanie?
Photo by Pablo Heimplatz on Unsplash
Tak naprawdę ciężko jest i darem jest jednocześnie znaleźć miłość idealną, taką na dobre i na złe, taką na całe życie.. swobodną i oddaną, czułą i kochającą.
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona treścią, istna poezja a nawet coś więcej :) Nawet nie wiem jak skomentować ten tekst, przyznam że takich wyjątkowych treści nie da się skomentować tylko z przyjemnością się czyta
OdpowiedzUsuńJestem wzruszona tak miłym komentarzem, dziękuję:)
UsuńCzytam ze łzami w oczach.Miłość naprawdę boli! I cóż mogę dodać? Chyba tylko jedno.... WIELKIE DZIĘKUJĘ.
OdpowiedzUsuńPopłakałam się. Tak pięknego tekstu bardzo dawno już nie czytałam. Tak jakbym czytała o sobie i o moim mężczyźnie... FANTASTYCZNY tekst. Dziękuję Ci za niego z całego serca.
OdpowiedzUsuńI to jest Miłość! Chylę przed Nią czoło.
OdpowiedzUsuń