Dzień Dziecka
Poranek na wysokich obrotach. Pranie, zmywanie, odkurzanie... Okno z perspektywy kanapy woła o umycie. Jest duże, poczwórne drzwi balkonowe z widokiem na ogródek. Na całej szerokości jego przejrzystość zakłóca piękny wzorek ułożony z dziecięcych łapek. Przypomniały mi się szlaczki malowane w zeszycie pod kilkoma rzędami koślawych liter pisanych niewprawną ręką pierwszoklasisty. Mama nauczyła mnie malować wisienki i grzybki. Kółka i kreski miał każdy, a ja miałam wisienki:) Magiczny czas... Z uśmiechem wycieram resztki jogurtu z szyby.
Obieram ziemniaki do zupy, która już pachnie młodym koperkiem. W moim dzieciństwie też tak pachniało. Pełno mam w głowie zapachów, smaków i obrazów niedzielnych poranków ze stukającym o stolnicę nożem, który kroił kluski z wielkich, cienko rozwałkowanych placków, sobotnich prac w przydomowym ogrodzie, od których nikt nie mógł się wymigać. Często pachną mi jesienne grzybobrania z rodzicami, ciotkami i dziadkami, których już z nami nie ma... Do dziś czuję ciepło wakacyjnego ogniska w Bieszczadach i zapach kiełbaski skwierczącej na kiju. Cudne perełki nawleczone na nitkę mojego życia...
Zupa gotowa, pranie na suszarce, zaraz ze szkoły przybiegnie moja wesoła gromada. Może ciasto by im dziś upiec, może galaretki zrobić? Może narobić naleśników, takich jak lubią, z owocami, bitą śmietaną i polewami? Może jednak coś im zdążę jeszcze kupić? "A Pan jej odpowiedział: «Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego»." ((Łk 10,41-42).
Usiadłam z kawą na tarasie. Spoglądam na niebo i tak sobie myślę, że dziś wybiorę tę najlepszą cząstkę, której moje dzieci nie będą pozbawione... Dam im swój czas, rozmowę i obecność, zbudujemy wspólne wspomnienia. Niech ich dzieciństwo pachnie im mamą, tatą i Miłością.
Photo by Paige Cody on Unsplash
Komentarze
Prześlij komentarz