Laboratorium ciepła




Bardzo lubię przedświąteczny czas. Adwent jest dla mnie pełen ciepła i światła, mimo,że za oknami zimny grudzień. Zanurzam się, w jakiś szczególnie przyjemny  dla mnie sposób, w szarym trudzie, jak Maryja wyczekuję narodzenia Miłości.

Patrzę na nieposprzątany dom, myślę o porządkach w garderobie, kilometrach nieumytych okien i nieupranych firanek. Kalkuluję, planuję, obmyślam plan... Siadam na chwilę z ciepłą herbatą w ręku i tak sobie myślę, że kocham ten mój dom w nieładzie. Jest w nim tyle życia. Z każdego kąta wygląda jakaś piękna chwila. Stół przede mną wygląda strasznie dla kogoś, kto nie siedział przy nim przez ostatnie tygodnie. Dla mnie jest wspomnieniem radości, która towarzyszyła przy malowaniu setek pierników. Do teraz ozdobiony jest śladami kolorowego lukru. Tu i tam błyszczy brokat, który nie pozwala zapomnieć ozdabiania bombek, które co roku malujemy z dziećmi. Resztki kleju i plamy z farb śmieją się wesoło, przede mną na podłodze kilka koralików, które odpadły z plecionych z papieru choinek. Dopijam herbatę i szoruję stół. Zdejmuję firanki i z lekkim zdziwieniem czuję w nich zapach siana. Niedawno szykowaliśmy w naszym domu kiermasz świąteczny dla naszej parafii. Niezapomniany czas spotkań, miły gwar, pracowite ręce wielu osób, które chciały pomóc innym. Grupka dzieci pakowała sianko na wigilijny stół. Jeszcze nigdy nie miałam w domu tak uroczego bałaganu. Źdźbła trawy leżały dosłownie wszędzie, nad nami unosił się zapach stajenki. Oczy dzieciaków błyszczały radością. Salon i kuchnia zamieniły się w fabrykę choinek, stroików, bombek i aniołków. Zaraz potem stały się domową wytwórnią lukru piernikowego, który ozdobił słodkie, piernikowe, cudne chatki. Magiczny czas. Tym pachnie mi właśnie adwent. Dla mnie to czas otwartych drzwi mojego domu, spotkań i rozmów do rana,  pracy ofiarowanej dla innych, potrzebujących wsparcia. Czas wspólnoty serc, chwil, bycia ze sobą, zaangażowania we wrażliwość, którą tak często ostatnio chowamy w kąt. To właśnie ta wrażliwość serc zamieniła mój dom w laboratorium talentów. Rozłożyła tu wielu na czynniki pierwsze, tworząc związki trwałej przyjaźni, więzi pachnące dobrem, ogniwa miłości. Jak tu teraz posprzątać? Może otworzę drzwi jeszcze szerzej, by wpadło nowe, świeże powietrze, pełne pomysłów na Boże Narodzenie.

Nie chcę biec teraz z tłumem po świąteczne zakupy. Nie chcę wpaść w szalony wir sprzątania i nerwowych przygotowań świątecznych. Chcę być mamą zanurzoną w codzienności tego, co ważne. Nie wyobrażam sobie moich dzieci bez iskierek radości w oczach, kiedy zapalają roratni lampion, bez uśmiechu i ekscytacji maleńkim płomykiem świecy. Marzę o tym żeby Światło rozpraszające mrok było dla nich ważniejsze, niż kolorowe iluminacje świąteczne w marketach.  Chcę być żoną, która bardziej niż o siebie, dba o to, by mąż był ogrzany domowym ciepłem, bijącym od rodzinnego ogniska.

Może mój dom nie będzie w tym roku wysprzątany na wysoki połysk... Może lepiej, żeby pozostał skromną stajenką z szeroko otwartymi drzwiami, pachnącą trzódką, w której zabłyśnie najjaśniejsze światło Bożej, nowonarodzonej Miłości.

Photo by Aliona Gumeniuk on Unsplash


Komentarze

instagram

Copyright © Babskie Skarby