Czasem bywam świętą
Leniwe popołudnie pełne ciszy, spokoju i miarowego szelestu deszczu za oknem. Wszyscy odpoczywają po trudach minionego tygodnia. W domu pachnie niedzielnym rosołem. Jest mi ciepło i przyjemnie. Zapatrzyłam się w niebo. Ciężkie chmury wolno przesuwa lekki wiatr, a ja cieszę się całą sobą. Dziękuję Bogu za to miłe popołudnie z moją rodziną, za deszcz za oknem i chwilę wytchnienia w biegu codzienności. Owocowa herbata nabrała wyjątkowego smaku, a kubek jest dziś jakby ulubieńszy niż zwykle, bo z mojej kuchni najpiękniejszej i domu mojego najukochańszego. Kiedyś stałabym w oknie, obrażona i nadęta, że nawet w niedzielę wszystko na opak i deszcz niweczy wspaniałe plany, że dzieci marudzą znudzone i słońca tak bardzo brakuje. Dziś cieszę się chwilą, celebruję każdy jej moment, bo wiem, że zostałam obdarowana obficie. Czasem myślę, że nawet z nadmiarem. Wzdycham głęboko, napełniona radością. Szeptem modlitwy niosę nadwyżki mego szczęścia tej, która wczoraj miała w sercu wielką pustkę. Posyłam uśmiech temu, który wczoraj płakał, otulam ciepłem zmarzniętego, przytulam dobrą myślą tego, któremu brakuje teraz czyjejś obecności. Goszczę w sercu bezdomnego. Za oknem leje, a ja siedząc cichutko w domu zmieniam świat: całym sercem kocham moją rodzinę. Kocham swoje życie. I bywam coraz częściej świętą w moim małym domu, bo: „Świętość nie jest luksusem zarezerwowanym dla nielicznych; jest zwykłym obowiązkiem dla mnie i dla ciebie. Powinniśmy stawać się świętymi niezależnie od stanu życia, w jakim Bóg nas umieścił. Niezależnie od tego kim jesteśmy lub gdzie się znajdujemy, w tym miejscu powinniśmy przeżywać naszą świętość.” Św. Matka Teresa z Kalkuty.
Dziękuję Ci, Boże, za wszystkich moich Bezdomnych Przyjaciół, za to, że codziennie uczą mnie dostrzegać szczęście.